UWAGA UWAGA
UWAGA UWAGA
Tu Psia Kreff Crew z Warszawy. Ogłaszamy nagłą zmianę planów. Po pierwsze wyjaśnimy wam, zaproszonym, co się tu dzieje.
Znaleźliśmy się w sytuacji krytycznej, i chyba należy wam się ponowne wyjaśnienie kontekstu, w którym narodziła się idea Psiej Maci, i tego, dokąd doszła. Dzięki temu, gdy wszystkie siły wpakujemy od nowa w to przedsięwzięcie, będziecie już wiedzieli, po co tu przyjechać i po co wesprzeć tę sieć, świadomi tego, co się u Diabła dzieje w Warszawie.
Tak więc, załoga Psiej Maci wykluła się kilka miesięcy temu w podziemiach Warszawy, wychowała w łonie ruchu squaterskiego, tak więc jest całkowicie zależna od kontekstu, w którym się zrodziła.
Planowanie tego festiwalu zaczęliśmy przed kilkoma miesiącami. Niedawno zostaliśmy zderzeni z brutalnością polityki miasta bardziej bezpośrednio, niż wcześniej. Dlatego tuż przed planowanym uruchomieniem tej pierwszej edycji festiwalu jesteśmy zajęci walką przeciwko ewikcjom.
Squat Elba, który miał stanowić główne miejsce wydarzeń festiwalu, znalazł się obecnie w sytuacji przymusowej wyprowadzki.
Różne zbiorowości biorące udział w tej walce, albowiem Elba to nie jedyny taki kolektyw, są teraz zajęte wyjaśnianiem własnych wizji polityki miasta, zajęte ukazywaniem, jak ważne i niezbędne jest tworzenie alternatywy dla środowiska komercyjnego, złożonej z przestrzeni autonomicznych. Walczą z wariacką reprywatyzacją, która codziennie, wbrew prawu, wyrzuca mieszkańców Śródmieścia z ich domów, po to, by zwolnić miejsce na ekskluzywne kluby i galerie sztuki…
Dlatego i my jesteśmy teraz bardziej niż zwykle zajęci ustalaniem w tej dyskusji jakiegoś wspólnego zdania. Wyjaśniamy, że squatting – to siła bardziej twórcza niż destrukcyjna. Walczymy o stworzenie miejsc, w których ludzie nie będą tylko konsumentami, ale sami staną się siłą twórczą.
Dla nas ważniejsze jest teraz to, co dalej trzyma nas przy organizacji tego festiwalu, a więc słynna mantra: IDEI NIE DA SIĘ EKSMITOWAĆ – powtarzamy ją sobie, a u podstaw swoich działań wyobrażamy sobie nowy kierunek, wyobrażamy sobie zmianę w planie. Przetrawienie tego, rozwój bez nacisku – może potrwać.
To na rzecz tego nowego entuzjazmu warto okupować mosty i urządzać koncerty pod gołym niebem. Malować na ulicach zamiast wewnątrz budynków. Pojmować miasto jako nasz kontekst, który chcemy zmienić. Podjąć ryzyko.
Odsuwamy datę w czasie po to, żeby dać każdemu czas wynalezienia nowego sposobu uczestnictwa, a nie dlatego, że nie mamy “bezpiecznego miejsca” – bo takiego nigdy mieć nie będziemy.
Mamy nadzieję, że z pomocą i waszych sił, damy radę stworzyć coś, co to wszystko wypowie językiem kreatywności i potęgi obrazów, które powinniśmy sobie z powrotem odebrać!
Nowy termin: 5-8 lipca 2012, WWA
Propozycje warsztatów, wystaw, prelekcji – ślijcie na: gibonto@op.pl